Gdzie podziać fotografie, które nie wpisują się w żaden z góry zaplanowany z wielkimi ambicjami cykl ? Luźna forma blogu, zdaje się idealnie współgrać ze zdjęciami wykonanymi z marszu, czyli zdjęciami, które wykonujemy w biegu do pracy, domu lub gdziekolwiek indziej. Przetestowawszy już kilka razy na własnej skórze, zasadę, która mówi, „że najbardziej pamiętamy zdjęcia, których nie zrobiliśmy”, staram się mieć zawsze przy sobie aparat fotograficzny. Widoczny kwiatek ( juka ? ) mijałem swego czasu wielokrotnie, biegając działać do udostępnionej mi przez Jana Magierskiego ciemni. Trwało to mniej więcej przez rok. Podczas kolejnego biegu na ostatnie piętro widocznej klatki schodowej, postanowiłem w końcu wrócić ze statywem dwa pietra w dół i zrobić zdjęcie roślinie. Po miesiącu od wykonania zdjęcia, kwiatek zniknął ze swojego miejsca i do dzisiaj nie powrócił…